Dawniej bywały częstymi gośćmi na
naszych stołach, obecnie zmuszeni jesteśmy do ich importowania z Holandii…Matiasy,
bo to nich mowa, stanowią wyjątkowo delikatną i smaczną przystawkę. Swoją
teksturą i wybornym smakiem są w stanie zadowolić każdego, kto lubi
niebagatelne potrawy.
Ale czym właściwie są matiasy?
Dla przeciętnych zjadaczy chleba jest to gatunek ryby, a konkretnie pewna odmiana
śledzia. I oczywiście jest w tym sporo prawdy, przynajmniej jeśli chodzi o
przynależność gatunkową. Ale mało kto wie, że matias to nie odrębny gatunek
śledzia lecz po prostu śledź dziewiczy (z jęz. hol. Maagenharing), czyli taki
który jest przed pierwszym tarłem - stąd też jego holenderska nazwa.
Jest to
młoda, roczna ryba, która jeszcze nie tarła i nie straciła w związku z tym energii
czy mówiąc prościej tłuszczu. Toteż matiasy są o wiele bardziej tłuste od
swoich starszych krewnych (w ich ciele znajduje się aż do 20% tłuszczu), a
dzięki temu ich mięso jest nieporównywalnie smaczniejsze. To podstawowa różnica
w stosunku do tradycyjnych, powszechnie spożywanych śledzi. Ale nie jedyna.
Śledzie dziewicze są mniej słone przez co szybciej się psują. Natomiast świeże
je się wyłącznie pod koniec wiosny i na początku lata (maj-czerwiec).
To
wszystko w połączeniu ze specyficznym sposobem marynowania i przygotowania sprawia,
że matiasy są istnym rarytasem niestety dość drogim i trudno dostępnym w naszym
kraju. Można śmiało powiedzieć, że matias to sushi po polsku dlatego naprawdę
warto go spróbować. W Master Fusion Group polecamy Klientom wykwintne matiasy w
otulinie z cebulki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz